Po 7 latach i 80 tys km

[Adax]

Moze pochwale sie co u mnie sie dzieje po 7 latach, ot taki rachunek sumienia, ale widze, ze macie podobne:

1. zalalo mi 3 lata temu przod od str. pasazera -przy wymianie fikltra jakis praktykant urwal kolki pokrywy oraz spowodowal pekniecie rynienki nad filtrem Uszcelka nad szybą puscila i ciagle obawiam sie, nie jestem pewny, czy znowu nei zaleje... brrr... UWAGA! Nie parkujcie pod górkę bo zaleje i WAM! Ten tym tak juz ma!

2. od 2 lat jezdze bez auto-cofacza kierunkowskazów, coś tam strzelilo i przeszedlem na "manual" -wylaczam recznie

3. 2 lata temu wymienilem przegłub wahacza lewy, przod

4. 2 lata temu zwarcie i wybijanie bezp. oswietllenia. Okazalo sie, ze osw. tablicy rejest z tylu dawalo zwarcie, ale pewnie dlatego ,ze byl delikatnie bity z tyłu i jakis ppseudo elektryk spitolił podłączenie tej zaroweczki

5. Od roku rdzawka bierze tylne nadkola...

6. 1mc temu wymienialem rozrząd, itp. i prawdopodobnie mechanik doprowadzil do rozszczelnienia ukl. wsp. kierownicy. To aktualne, ale nie mam czasu zabrac sie za to... dolewam

7. Ostatno też coś (łącznik stabilizatora?) skrzypi z przodu okropnie, szczegolnie jak jedzie sie po polskich dziurach... Albo wybite gumki...

8. Łącznik elastyczny na wydechu rozleciał się -wymieniłem

Generalnie, widze, ze Pani Rdzawka go lubi. A jakie Wasze problemy?
Sam jestem mechanikiem (szkoda, ze nie samochodowym) i widze, ze nasi kochani mechanicy samochodowi biorą już jak lekarze wymieniają całe moduły, zamiast naprawiać, psuć tez sienie boją... strach sie bac. A po 7L czeka mnie chyba remanent