Big Autohandel Gdańsk - Elbląska

[cviat]

Swoją kochaną foczkę kupiłem w lutym, od tamtego czasu zrobiłem 15KKM i przyszło zrobić przegląd (4 lata - 51KKM). Stwierdziłem, że mimo braku gwarancji zrobię go w ASO, by sprawdzili czy wszystko OK. Jako dodatkowy temat zapodałem im żeby sprawdzili klimę, bo nie klimiła. W zeszłą środę rano po drodze do pracy podrzuciłem foczkę do BIGu i pojechałem do pracy. Już po 3 godzinach zadzwonił do mnie miły pan i w uroczych skowronkach przekazał mi, że mam do wymiany wszystkie wachacze i za 5 000 zł oni to zrobią od razu. Jak się miłego pana zapytałem jak to możliwe po 50 000km, to powiedział, że w sumie, to nie są aż tak mocno zużyte i jeszcze można jeździć, za to nie da się jeździć już z tym zepsutym łożyskiem półosi i to trzeba zrobić na już, co podniosło koszt przeglądu o jakieś 300 zł, dodatkowo podobno temp. wrzenia płynu hamulcowego była bardzo niska, więc wymienili za 100 zł, za spuszczenie czynnika z klimy i nalanie nowego zapłaciłem 300 zł, więc w sumie za przegląd wyszło 1350 trochę mnie to zmartwiło, bo na odchodnym miły mój pan mi przekazał, że jak klima nie będzie klimić, to mam do nich wrócić za 1000km. Że klima nie działa nadal, to wiedziałem już po 10 km, ale przyjechałem autkiem do domu i wstawiłem do garażu, jak wyłączyłem radio, to wydawało mi się że coś słyszę - zaciągnąłem ręczny, wysiadłem i faktycznie słychać było jakieś takie dziwne popiskiwanie. Do auta wróciłem po 4 dniach, bo wyjechany byłem na długi weekend, przejechałem nim od przeglądu jakieś 100 km i zadzwoniłem do serwisu, że słyszę popiskiwanie i stukanie i że mi klima nie działa nadal - umówieli mnie na następny poniedziałek, ale już po tygodniu od wyjechania z serwisu i po 150 km auto zaczęło się dziwnie krztusić przy przyśpieszaniu - stwierdziłem, że może jednak BP nie jest najlepszą stacją i jechałem dalej. Stanąłem w korku w Gdańsku i zacząłem obserwować pogarszające się działanie silnika, na przestrzeni 200m (20 minut ) auto od krztuszenia się i gaśnięcia, poprzez falujące obroty i dziwny dzięk niedziałającego 1 gara auto zaczeło się dymić - spod kierownicy i migać różnym lampkami (żółty silnik po lewej), zepchnąłem więc autko na pobocze, a w godzinę później jechałem do serwisu lawetą. Miły Pan (ten sam) powitał mnie z uśmiechem i otwrtymi ramionami informując, że doszukiwanie się związku pomiędzy przeglądem a awarią jest bezpodstawne, więc do kosztów auta dorzuciłem jeszcze 400zł za wymianę cewki zapłonowej.

W poniedziałek auto idzie do serwisu na poprawkę klimy.
Dostaną też polecenie sprawdzić co piszczało.
Do tej pory byłem uśmiechnięty i miły dla nich, ale powoli moja cierpliwość się kończy.
Dorzucę jak się historia skończy, ale ciekaw jestem waszej opinii.