Przy halnym w perspektywie najbliższych 2 tygodni to bardziej bym się obawiał oblodzenia po nocy z tego co się rozpuści w ciągu dnia.
A nawet jak się zagrzebiesz w zaspie to podejrzewam, że za godzinkę, albo dwie normalnie z niej wyjedziesz, bo w takim tempie topnieje śnieg przy halnym
kleofas ja wychodzę z założenia, że rozsądnie to jest zakładać łańcuchy jak się na nich regularnie jeździ i ma się opanowaną technikę! Typowy
"cepr" jeśli chce być rozsądnym kierowcą w górach, gdzie nie czuje się na siłach jeździć, powinien dać się góralowi wciągnąć na podwórko na początku wyjazdu i odkopać auto na koniec - wszelkie busy na stoki mieszczą się de facto w cenie parkingu pod wyciągiem, a można zawsze coś chlapnąć w przerwie
Względnie można zostawić auto pod najbliższym marketem...
Raz pojechaliśmy z kumplem uzbrojeni w łańcuchy, łopaty i ogólnie nastawieni bojowo - skutek zagrzebaliśmy się w największej zaspie jaka tylko była w pobliżu, w myśl zasady - co my nie damy rady! W następnych sezonach jechałem parę razy bez żadnego ekwipunku poza skrobaczką do szyb i po prostu więcej myślałem zanim gdzieś wjechałem, planując zawczasu opcje awaryjne - przykrych przygód brak! Oczywiście bywałem też na zadupiach, gdzie bez łańcuchów się nie dało wjechać w ogóle, ale to nie ta zima i nie ta lokalizacja!