[MK1] 1.6 po 5 latach użytkowania zawiłódł

[Biondi]

Witam

Kilka dni temu moja foczka przekroczyła 200k, wczoraj, po co rocznym przeglądzie
diagnostycznym pracownik owej stacji nie mógł się nadziwić, że foczka mając 200k
przejechane posiada oryginalne zawieszenie i na dodatek nie posiada żadnych luzów.

Zadowolony, podbudowany i dumny z posiadania nietuzinkowego egzemplarza odstawiłem foczkę na parking.

Rano, tradycyjnie wsiadam do auta chcąc ruszyć w 50km trasę do pracy i ....
Kręcę, kręcę, kręcę ... i nic !
Aku ładnie kręcił lecz bez rezultatu. Sprawdziłem iskrę - iskra jest
Pompa .. pompę słychać, kable - wymieniane kilka miechów temu.
Zbaraniałem....

Zadzwoniłem po znajomego (dalszego) mechanika.. zabrał auto i kazał czekać.
Po 2 godzinach telefonicznie stwierdził, że przyczyną jest alarm, który odciął zapłon.
Z doświadczenia wiem, że alarm kompletnie odcinał zapłon czyli rozrusznik nawet nie jęknął (wymiana baterii w kluczyku).
Ale co tam .. powiedział, że to jest przyczyną bo odpalił auto więc zaufałem.
Kazał przyjechać za 2h gdyż stwierdził, że zrobi obwód który nie będzie odcinał zapłonu.

Gdy przyjechałem po auto stwierdził, że to nie był alarm bo posiadał 2 obwodu o którym był przekonany.
Ze smutkiem stwierdził, że nie znalazł przyczyny.. Mówił, że dotykał, ruszał, odpinał wiele elementów pod maską i auto nagle odpaliło (i to jeszcze na mrozie).

I teraz pytanie .. bo taka naprawa Mnie wogóle nie satysfakcjonuje ... gdzie szukać przyczyny ?

Dodam jeszcze, że podpinałem inny aku w celu diagnostycznym