View Single Post
stare 05-06-10, 21:26   #1
googie
Turysta
 
Zarejestrowany: Jan 2009
Skąd: Kraków
Postów: 38
Domyślnie TDCi - Usunięcie DPF (filtra cząstek stałych)

Witam wszystkich!

Zdecydowałem się stworzyć taki wątek, ponieważ nigdzie w sieci nie znalazłem pełnej informacji o tym, jak usunąć w TDCi, czy tam ogólnie nawet, filtr cząstek stałych. Jako, że całkiem niedawno (1.5 miesiąca temu) przeprowadziłem u siebie taką operacje i, jak sądzę, z sukcesem, to niżej ją opisuję . Jeśli nie chce wam się czytać całej historii, to przejdźcie od razu do sekcji Co i jak zrobiłem? .

Jaki samochód i jakie problemy?
Mam Focusa II 1.6 TDCi 109KM fabrycznie z filtrem cząstek stałych. Półtora roku temu kupiłem go sprowadzonego z Niemiec. Od razu był z nim pewien problem - w trakcie jazdy, na rozgrzanym silniku (szczególnie było to widoczne we wstecznym lusterku jak puściłem pedał gazu) dymił na biało-niebiesko i wydzielał nieprzyjemny zapaszek z rury, taki jakby olejowy. Ile ja się naszukałem, co to może być. Pierwsza diagnoza - usterka pod głowicą. Wyeliminowałem to prawdopodobieństwo w ABC Auto w Krakowie - zrobili test, wyszedł negatywnie. Miałem też zapieczony wtrysk - przeczyściłem w Diesel Servisie i nadal ten sam objaw - dymiło. Później problemy z EGRem, wymieniony, ale nadal to samo.
Przy wymianie EGRa w ASO na Jasnogórskiej konsultant, czy jak oni tam się nazywają, powiedział mi: "aha, przy okazji - nie ma pan filtra cząstek stałych - ktoś go panu wyciął". Była to dość ciekawa informacja, biorąc pod uwagę, że miesiąc wcześniej w związku z "usterką układu silnika" zgłaszaną przez komputer dolewałem w innym ASO (na Powstańców Śląskich) płynu do DPFa... no ale nic - uznałem, że skoro go nie ma, to może i lepiej.
Ta... nie ma... kilka miesięcy temu miałem ciekawą sytuację - podniósł mi się poziom oleju w samochodzie i przekroczył max... zadzwoniłem do mechanika i powiedział, że może to mieć związek z tym nieszczęsnym DPFem. Abstrahując od tego, czy podpowiedź była słuszna, czy nie, zdecydowałem się wreszcie usunąć dziada, żeby raz na zawsze mieć spokój.

Co i jak zrobiłem?
Jeśli chodzi o samo usunięcie DPFa, to zdecydowałem się na Krakowski V-Tech - znana firma, oferują programistyczne usunięcie filtra cząstek stałych, tylko ta cena... 1500zł bez 10zł. No cóż, powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Zadzwoniłem, umówiłem się. Dostałem termin na za tydzień, ale że i tak nie potrzebowałem przez ten tydzień samochodu - odstawiłem im go wcześniej. Jakie było moje zdziwienie, jak już w poniedziałek (samochód odstawiłem w piątek) zadzwonili, że udało im się sprawę załatwić i samochód można odebrać, ale...
No właśnie: ale. Samochód nie ma powtarzalnej charakterystyki i ma za małą moc (przed zabiegiem 104KM, po zabiegu 106KM, a wg nich powinien mieć przed 109KM i po ok. 115-116KM). Na miejscu otrzymałem informację, że prawdopodobnie filtr nie został poprawnie zdemontowany (a podobno go nie miałem...) i coś go dławi i czym prędzej trzeba coś z tym zrobić, bo padnie turbo. Mieli podobno takiego klienta, który już 4 razy z tego powodu wymieniał turbo, a oni na gwarancji cały czas powtarzali operację - w końcu okazało się, że to wina niepoprawnie (albo w ogóle nie) zdemontowanego filtra i musiał im kasę oddać... W każdym razie powiedzieli, że zabieg przeprowadzony u mnie poprawnie, ale nie dają gwarancji z powodu filtra. Stwierdziłem, że trudno, co mogę zrobić (tym bardziej, że przed zabiegiem ostrzegali o tym wyraźnie - zdemontować filtr, przy czym ja byłem przekonany, że go nie mam).
Pojechałem więc do tłumikarza. W Rurdechu koleś powiedział, że zaślepić filtra nie jest w stanie, bo to jest jedna pucha i w ogóle w ogóle. Generalnie powiedział, że jak mu załatwię taki katalizator do tego modelu, tylko bez DPFa, to może mi go zamontować - to ja podziękowałem bardzo. Pojechałem do tłumikarza na Żółkiewskiego (www.tlumiki.krakow.pl) i przedstawiłem sytuację. Po długiej rozmowie doszliśmy do wniosku, że jedynym rozsądnym wyjściem będzie zamontować uniwersalny katalizator + dosztukować rurki, żeby wlazł pod maskę. Odradził mi kupowanie używki - cholera wie, co w niej siedzi. Niestety, nie wyszło też jakoś specjalnie tanio, bo 1100zł (800zł katalizator kolektorowy + 300zł robocizna), ale lepsze to niż nowy kat (~3000zł).
Przez weekend facet się tym zajął i zadzwonił do mnie, że gotowy ("roboty było kupę, ale zrobione"). Przyjechałem i obejrzałem swój katalizator. Kolejne zdziwienie, bo to co ujrzałem, wyglądało tak. Fajnie "usunięty" filtr, nie? Tłumikarz stwierdził, że to co się działo w środku, to jakaś tragedia. Resztki kata + resztki filtra kotłowały się i nie dziwne, że kurzył z rury.

Podsumowanie
Autko po zabiegach chodzi sprawnie, pali sympatycznie (na trasie ok. 5.8 litra/100km). Dymienia nie ma, zapaszku też nie. Mocy jakby wyraźnie przybyło (nie sprawdzałem go na hamowni po wymianie kata), bo cisnę gaz tak samo, jak wcześniej, a auto jedzie jakby szybciej . Ogólnie - wszystko wskazuje na to, że operacja w 100% udana (przypomnę, że jeżdżę tak już 1.5 miesiąca - jakieś 1500km od tego czasu zrobiłem).

Zachęcam do wrzucania swoich historii, bo naprawdę mało takich jest w sieci (a przynajmniej ja nie znalazłem), a wielu osobom może się przydać, bo temat na czasie.

Szerokości!

Ostatnio edytowane przez googie ; 27-08-10 o 09:04
googie jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem