[Schem]

A ja w Wielki Piątek wymieniłem filtr samodzielnie.

Odczepiłem zatrzaski i podniosłem podszybie do góry (ta rynienka robiła za zawias) żeby dostać się do filtra. Podczas tej zabawy kołki poodskakiwały... Już się zmartwiłem, że jestem w "czarnej d..." ale po wymianie filtra przyjrzałem się tym kołkom i zauważyłem ich sprytną konstrukcję. One się nie łamią... one się odczepiają!! Są jak grzybki - noga siedzi w otworze a kapelusz jest wsunięty w rowek, jak w widły, od podszybia.
Trzeba po odpięciu się tych kołków odgiąć podszybie, wyciągnąć kołek z otworu w blasze (on tam sobie cały czas siedzi - odczepia się jego górna część od podszybia) i wsunąć jego "kapelusz" w rowek na plastiku (podszybiu).
W ten sposób mamy znowu pełnosprawny kołek.
Cała filozofia, żeby to dobrze widzieć i ustawić dokładnie na wysokości otworu.
Potem składamy do kupy i mocno wciskamy. Kołek wskakuje w otwór i podszybie przylega jak nowe.

Oczywiście jak ktoś ma krzywy plastik albo auto po dzwonie, to różnie może być ale jeśli wszystko pasuje, to nie trzeba się przejmować tymi kołkami, przytrzymywać ich za pomocą kolegów, tylko śmiało odczepiać.